Czy etat i pisanie da się pogodzić? Jak znajduję czas na pisanie przy pracy i innych obowiązkach?

Godząc ze sobą etat i pisanie należy pamiętać o kilku rzeczach. Po pierwsze nie jest łatwo. Etat pracy siedzącej to zazwyczaj osiem godzin. Pisanie to pozostałe godziny, również pracy siedzącej. Przy komputerze. Nie zawsze da się przeskoczyć takie ograniczenie, ale da się przykładowo pisać w innej pozycji, niż w pracy, a to już sporo.

Początkowo naprawdę się bałam, że nie będę w stanie, że będę wynajdować coraz to nowe powody, dla których nie mogę pisać. Jednak pasja pisania była silniejsza. Piszę regularnie, ale nie zawsze tyle ile bym chciała, czyli po kilka godzin dziennie. Nie jest idealnie.

Ważna jest dobra organizacja (i ćwiczenia wzmacniające plecy;) ), ale bez przesady! To co pokazuję Wam w social mediach to tylko wycinek całego życia. Poza tym to, że ja lubię rozplanować sobie czas, nie znaczy, że wszyscy tak muszą działać. Wychodzę po prostu z założenia, że poświęcając pół godziny tygodniowo na zaplanowanie tygodnia (np. po kilka minut stojąc w kolejce, albo czekając aż ugotuje się ryż lub wszystko na raz) ZYSKUJĘ o wiele więcej czasu, bo układam sobie priorytety, uświadamiam sobie wiele rzeczy, które się u mnie aktualnie dzieją, i mam szansę zareagować odpowiednio wcześnie.

Mam nadzieję, że ten artykuł pomoże Wam poukładać sobie w głowie pewne rzeczy i zainspiruje Was. Pierwszy krok to zawsze uświadomienie sobie miejsca, w którym jesteśmy. W jakim miejscu teraz jesteś pisarsko i życiowo? Masz przestrzeń na pisanie? Chcesz mieć jej więcej?

Zaczynamy! 


Photo by Ioana Motoc on Pexels.com

PRAKTYKA

Wiecie, że mam doświadczenie w nauczaniu i pracy z innymi twórcami? Nie tylko projektantami, ale też rysownikami, muzykami, komikami i pisarzami. Lubię ten element swojego życiorysu. 😉 Szczególnie początki podkreśliły mi ważność jednego “banału”: każdy z nas funkcjonuje inaczej i powinien znaleźć W PRAKTYCE najlepsze sposoby zarządzania sobą w czasie i swoimi projektami. Nieważne ile czasu poświęcę na tłumaczenia, przekonywanie danej osoby do wypróbowania metody, którą uwielbiam, czy przeczytania konkretnej książki. Jeśli nie spróbujemy czegoś sami, nici ze zbierania doświadczenia.

Przykładem mogą być:

💡 nauczenie się odmiany czasownika ‘to be’ (nie ma tu sposobu na obejście systemu i ułatwienie sobie życia, czasem najłatwiejszym sposobem jest… nauczenie się odmiany na pamięć!)

💡 znalezienie metody planowania, która będzie z Tobą najbardziej zgodna, (np. konkretna rozkładówka #bujo nie musi być zgodna z tym jak myślisz i działasz)

💡 przeczytanie wszystkich kupek z książki, (samo myślenie o kupce powoduje jeszcze większe frustracje; zaś czytanie strony dziennie przybliża do osiągnięcia celu)

💡 i napisanie świetnego opowiadania (jak wyżej).


W jednym z odcinków podcastu Natalia LifeGeek opowiadała o tej PRAKTYCE w kontekście produktywności: dopiero wykorzystanie wiedzy z książek, kursów, webinarów itd W PRAKTYCE sprawi, że… zdobędziesz doświadczenie. Brzmi aż idiotycznie prosto, prawda? Czasem trzeba takie proste rzeczy usłyszeć w innej oprawie, żeby przeskoczyła nam w głowie iskra. Iskra, która zapala w nas twórczą pewność siebie.


Photo by Cristian Rojas on Pexels.com

PODSTAWA / BAZA – MOJE BAZOWE PATENTY?

Wierzę w minimalizm i nie lubię o wszystkim pamiętać. Pewnego dnia odkryłam, że zorganizowana mam po prostu więcej czasu na bycie spontaniczną. Również w twórczości. Każde kreatywne zadanie w moim odczuciu wiąże się właśnie ze spontanicznością. Dbam o pozostałe sfery życia, żeby mieć “wolną głowę” na ten mój pisarski czas.

0 👉 Absolutna podstawa podstawy:

Wydzielam sobie minimum czasu na codzienne pisanie. Czasem jest to pół godziny / godzina, czasem dwie, nawet trzy, ale swoje minimum mam do wykonania. Jest to czas tylko i wyłącznie na pisanie. Zaliczam tu też pisanie strumienia myśli, opowiadania, niekoniecznie powieści (są dni, kiedy jestem mentalnie wydrenowana).

Nie jest łatwo codziennie stawiać się przed pustą kartą. Jeśli tego nie zrobię danego dnia, staram się nie “biczować”, w końcu najważniejsze jest dobre samopoczucie, a pisanie ma dawać PRZYJEMNOŚĆ.

1 👉 Wszystkie rzeczy do zrobienia spisuję w liście w aplikacji Keep:

na ten miesiąc, tydzień, czasem dzień. Są to zazwyczaj rzeczy ogólne, poszczególne kroki projektów. Rozbijam duże projekty na kroki, nazywam je odpowiednio i wyznaczam konkretny czas na ich realizację.

👉 Układam je kategoriami, ważnością, czasem wykonania, lub po prostu łatwością dostępu (moją i narzędzi, którymi to mam wykonać).

Na pierwszym miejscu na liście wpisuję podcasty do przesłuchania w drodze do/z pracy. Kiedy widzę coś wartego uwagi po prostu wrzucam w “kolejkę” (na tej jednej liście utworzonej na dany miesiąc, dzięki czemu wszystko mam na jednej karcie). Nie mnożę aplikacji w telefonie, dlatego nie mam konta na Spotify 😉

2 👉 Chyba NAJWAŻNIEJSZE w tej sekcji: wykorzystuję czas „uwolniony”.

Kiedy mam chwilę, po prostu sięgam po pierwszy punkt z listy to do na ten tydzień. Dzięki temu ogarniam bieżączkę bardzo sprawnie. Jeśli muszę przerwać, wiem gdzie skończyłam i w jakim punkcie ruszam dalej.

Dodatkowo (w granicach rozsądku) wykorzystuję czas w kolejce, w poczekalni itd. 

3 👉 Wiem gdzie skończyłam dzięki temu, że do pisania używam głównie Google Docs.

Dzięki synchronizacji między urządzeniami mogę pisać nawet z telefonu. Cokolwiek. Nie mnożę dokumentów, żeby łatwiej je było znaleźć. 👉👉👉 Zobacz poprzedni post IG w temacie: apki dla pisarzy.

4 👉 Oprócz listy ogólnej w apce Keep prowadzę też dzienny planner, w którym piszę konkretne spotkania i rzeczy, które na bank muszą się wydarzyć danego dnia, które po prostu MUSZĘ zrobić, bo inaczej kaplica 😉 Dodatkowo spotkania, wizyty u lekarza itd wpisuję w kalendarz Google (żeby nie zapomnieć), w kolorze czerwonym.

W plannerze rozpisuję prawie całe życie (pokazywałam ostatnio na stories jakiego używam i czemu akurat ten). Mam dobrą pamięć, ale wolę rozpisać sobie wszystkie zadania, wtedy jest mi łatwiej je wykonywać, bo nie muszę o nich pamiętać: wracam do listy i działam po kolei.

5 👉 Do tego staram się nie odkładać w nieskończoność zadań.

Z doświadczenia wiem, że jeśli przekładam jakieś zadanie kilka razy i trafi na listę “na kiedyś”… nigdy go nie wykonam. Trzeba słuchać siebie. Nie lubię się zmuszać. Zmuszanie się nie jest rozwiązaniem w mądrym planowaniu – lepiej słuchać siebie i swoich potrzeb. Czasem przekładanie zadania wynika nie tyle z lenistwa, co przepracowania, przebodźcowania, albo z faktu, że zadanie nie jest odpowiednio nazwanym krokiem, a słoniem. (Słonie zjadamy krok po kroczku).


Photo by Wallace Chuck on Pexels.com

JAK RADZĘ SOBIE Z WIECZNYM NIEDOCZASEM

Wyżej opisałam swoją bazę, z której wynika cała reszta pisania.

Przypomnę w jakim punkcie jesteśmy:

👉 Wiemy już co dla nas działa, a co nie, bo wypróbowaliśmy różne rozwiązania W PRAKTYCE.

👉 Spisaliśmy swoje listy zadań do zrobienia, aby mądrze wykorzystywać czas. Nie odkładamy zadań w nieskończoność. Wykorzystujemy też czas “uwolniony”. I przede wszystkim: wpisujemy pisanie w kalendarz, jako spotkanie z sobą-pisarką/pisarzem! 😉

Jak znajduje czas na pisanie przy innych obowiązkach?

Oprócz “bazy”, o której czytaliście w dwóch poprzednich postach z tej serii:

  • Analizuję jak pracowało mi się w danym okresie (tydzień lub miesiąc) i planuję co zmienić w swoim trybie pracy.
  • Staram się dobrze oszacować co ile mi zajmie. Dlatego stosuję bufor czasowy. Kiedyś wynosił on dwa razy tyle, ile mi się wydawało. Obecnie wiem ile na co mi schodzi. 
  • Dobrym patentem jest wstępnie wpisanie zadań w kalendarz online, gdzie widzimy wizualnie dany odcinek dnia. Wpisujemy 15-60 minutowe zadanie, które jest odpowiednio małe, i którego efekty będą widoczne w jakiś sposób.
  • Działam w blokach czasowych. Identyczne lub podobne zadania grupuję w większy blok. Jeśli np. robię foty lub grafiki na IG, robię 2-6 za jednym zamachem. Dzielę konkretne zadania na takie właśnie podpunkty dające się zrobić naraz. Przykładowo wpis na bloga kryje w sobie kilka kroków, inne projekty nawet kilkanaście!
  • Dodatkowo ostatnio próbuję metody SESJI SKUPIENIA. Ponoć używa jej sam Haruki Murakami! Sesja skupienia to 30-90 (lub ile chcecie) minut wzmożonej pracy. Doskonale opisała to w swoim podcaście Natalia LifeGeek (w kwestii planowania jest od dłuższego moim największym guru, bo stawia przede wszystkim na praktyczne rozwiązania, które tak lubię!). 

Photo by Masha Raymers on Pexels.com

Czemu może Ci nie wychodzić?

Wydaje Ci się, że ciągle gonisz czas i próbujesz go złapać jak króliczka. Znam to 😉 Może to jest fajne, ale tylko w piosence, nie w odniesieniu do własnej twórczości!

Możliwe powody (poza oczywistymi bieżącymi sprawami codziennymi, na które nie mamy większego wpływu):

  • Nie masz określonej rutyny. Rutyna nie jest wcale straszna, pozwala odciążyć umysł. Lekki umysł będzie wydajniej pracował 🙂
  • Nie działasz zgodnie ze swoim rytmem: poziom skupienia może być u Ciebie największy rano, a nie jak u kogoś innego wieczorem (lub odwrotnie).
  • Nie odpoczywasz odpowiednio i nie zapewniasz sobie odpowiedniej dawki ruchu. Wbrew pozorom, odpoczynek jest ważniejszy, niż odhaczanie kolejnych zadań z listy to do. W pisaniu jest to tak samo ważne, jak w sporcie: przetrenowanie zwiększa ryzyko kontuzji.
  • Lista zadań jest za długa i chaotyczna. Przesadzasz z ilością zadań na dany dzień? Może warto wykreślić część zadań? Np. jeśli mam słaby energetycznie dzień, sprowadza się do odbębnienia tego co najważniejsze i najpilniejsze (zobowiązania itd). Totalnie wykreśliłam (na jakiś czas) z codzienności rysowanie, choć sprawiało mi wiele radości – poświęciłam się pisaniu, bo te chwile, które mam, i tak wydają mi się zawsze za krótkie 😉
  • Jesteś przebodźcowan[*]. Ilość informacji jaka do nas dociera każdego dnia to… kosmos! Mój sposób: od 20:00 do 9:00 mam w telefonie ustawiony tryb nie przeszkadzać, który dodatkowo blokuje mi aplikacje społecznościowe. Żeby uruchomić IG o 22:00 muszę przeklikać kilka opcji, co często zniechęca. Jeśli piszesz wieczorami ciężko jest odejść sprzed kompa minimum 2 godziny przed snem, ale może da się to jakoś obejść?

Co możesz zrobić od razu?

3 proste kroki do wykonania TERAZ

1) (20-40min) Zrewiduj rutynę. Przeanalizuj jak wygląda Twój dzień, co się zwykle dzieje podobnie lub tak samo, co możesz poprawić itd.  Może wcale nie masz rutyny? Potem przekonaj się w praktyce czy rutyna / zmiana rutyny pomoże.

2) (mniej niż 5 min) Wpisz w kalendarz kolejną sesję pisania, która będzie trwać minimum 15 minut. W tym czasie: miej wyłączony telefon, poinformuj domowników, że masz coś ważnego do wykonania, poświęć się w całości pisaniu. Rób takie sesje regularnie. Gwarantuję, że regularność da o wiele więcej, niż wielogodzinne bloki będące zrywami.

3) (mniej niż 5 min) Napisz w komentarzu jakie są Twoje sprawdzone sposoby radzenia sobie z niedoczasem. Na pewno jakiś punkt pominęłam 🙂


NAJWAŻNIEJSZE NA KONIEC: ODPOCZYNEK

Żeby ten obraz nie wydał się Wam zbyt idealny… Zdarza się, że po prostu mi się nie chce. Jest to dla mnie zawsze sygnał, że żyłuję swój kreatywny silnik za bardzo, cisnę za szybko, i ogólnie wywieram na sobie zbytnią presję.

Nikt z nas nie jest Robocopem. Nie da się przeskoczyć codziennego dbania o swój dobrobyt. Projekty kreatywne to szczyty, które zdobywa się małymi krokami. To zadania, które trwają, i które rozbija się na drobne podpunkty, żeby nie zachłysnąć się, nie zniechęcić już na starcie.

Słonia zjada się po kawałeczku 😉
Czasem poradzenie sobie z wiecznym niedoczasem sprowadza się po prostu do odpuszczenia kilku rzeczy.

Posty w temacie:

2 uwagi do wpisu “Czy etat i pisanie da się pogodzić? Jak znajduję czas na pisanie przy pracy i innych obowiązkach?

Dodaj komentarz